Ostatni w tym sezonie odcinek Nasz Nowy Dom nagraliśmy w wielkopolskim Trzeku. Mieszka tu pani Teresa z dziećmi – siedmioletnią Zosia i jedenastoletnim Wojtkiem. Pani Teresa po rozstaniu z uzależnionym od alkoholu partnerem dzieci wychowuje samotnie.
Nikogo nie interesuje opowieść o tym, że ktoś gdzieś tam pomaga jakiejś rozbitej rodzinie, to nudne. Dużo ciekawsze jest utrwalanie stereotypu o tym, że wszyscy Polacy to zawistne gnojki, bo gdzieś w Szczytnie jakiś idiota pomazał farbą ścianę odnowionego domu. Straszna historia, potwierdzająca odwieczną polską zawiść, obiegła wszystkie media. Pani Lidia, mieszkanka Szczytna, wychowująca samotnie dwie córki, 13-letnią Darię i 18-letnią niepełnosprawną Małgosię, zgłosiła się do programu Polsatu „Nasz nowy dom”. To bezpieczny i sprawdzony format z USA, ekipa remontowo-budowlana przyjeżdża do wybranej rodziny, wysyła ją na kilkudniowe wakacje, w tym czasie dom ulega szokującej metamorfozie. Szok polega na tym, że magicy od szpachli i pędzla przerabiają nory, w których nie chcielibyście trzymać nawet wściekłego psa na funkcjonalne pomieszczenia, dzięki którym obdarowana rodzina może w końcu poczuć się jak człowiek, niekoniecznie drugiej kategorii. W amerykańskiej wersji programu remontami żyła cała lokalna wspólnota. Ludzie gromadzili się przy ekipie, donosili im jedzenie, wspierali dobrym słowem, pomagali na miarę swoich możliwości, sprzątali teren. Te kilkadziesiąt odcinków, które obejrzałem przed laty, to był zawsze pokaz ludzkiej solidarności, dobroci i fajnej zabawy. Wiecie, zupełnie jak sąsiedzi, których oglądamy w amerykańskich filmach, wychylając się zza żywopłotu pogadają, pożyczą kosiarkę, i z którymi spotykasz się na coniedzielnym grillu. Dom Pani Lidii przed wkroczeniem ekipy programu "Nasz nowy dom" Foto: Facebook W edycji polskiej jest podobnie, ale piszę o tym wyłącznie na podstawie kilkunastu fragmentów, które po aferze w Szczytnie obejrzałem. Ludzie, jak to ludzie, garną się do ekipy, coś tam smacznego przyniosą, pomogą w drobnych pracach, ogólnie jest albo bywa życzliwie, sympatycznie i w miarę ciepło. Przy czym, powtórzę jeszcze raz – swoją opinię o recepcji programu przez tubylców zbudowałem wyłącznie na podstawie fragmentów kilkunastu odcinków i krótkiej wypowiedzi osoby z produkcji dla I nagle zgrzyt. Ekipa przyjechała do Szczytna i napotkała mur chłodu, obojętności, a nawet agresji. Otóż niektórzy mieszkańcy uznali, że pani Lidia to szkodnik, który wykorzystuje system i bawi się wygodnie na garnuszku państwa. Nie pracuje, bierze zasiłek, żyje samotnie, więc wiadomo co to za człowiek, ma kolczyk w brwi, a starsza, podobno niepełnosprawna córka, nawet na siłownie chodzi. Ponadto nie pasowało jej kiedyś podobno mieszkanie zastępcze, które oferowało jej miasto. A kto to widział darowanemu koniowi w zęby patrzeć? Generalnie, zanim pojawiła się polsatowska ekipa, rodzina wręcz pławiła się w luksusach i nowoczesności – modnie gotowała sobie na podłodze, a z powodu braku miejsca na prysznic panie myły się w misce. Pomimo nieszczelnych okien i dziur w ścianie, a co za tym idzie, fantastycznej wentylacji, mają zagrzybione ściany i sufit, więc mogą się poczuć prawie jak w piwnicznym lofcie. A już na pewno klimat loftu buduje goły beton, który przebija spod zniszczonych podłóg. Ogólnie Hawana i wypas. Logiczne, że jeżeli ktoś ma takie warunki, to zgłaszając się do programu, który ma dodatkowo polepszyć jego los, jest bezczelny, roszczeniowy i mają miejsce wyłudzenie, skandal i poruta. Zwłaszcza, że największym marzeniem tych dziewczyn jest normalna kuchnia i łazienka z prysznicem, z którego leciałaby ciepła woda. To o remoncie łazienki marzyła rodzina Pani Lidii ze Szczytna Foto: Facebook Ekipa spełniła to proste marzenie - zrobiła dom i wtedy się zaczęło. Z okolicznych mieszkańców wylazło wszystko to, co w nas, Polakach najlepsze: zazdrość i zdrowa, bezinteresowna zawiść. Zaczęło się już w trakcie prac, gdy do MOPS-u zadzwonił sąsiad pani Lidii i zażądał wstrzymania programu, zupełnie jakby MOPS był władny to zrobić. Kwasu narobiły słowa prowadzącej, Katarzyny Dowbor, która opowiedziała, że rodziny biorące udział w programie są sprawdzane, między innymi w ośrodkach opieki. W tym przypadku takiej kontroli zabrakło, przez co ośrodkowi oberwało się od jego podopiecznych, którzy uwierzyli, że to właśnie MOPS Szczytno wskazał rodzinę pani Lidii, jako najlepszą do uzyskania tego typu pomocy. Otóż ludzie stwierdzili, że inni też mogli z tego programu skorzystać i źle się stało, że skorzystała akurat pani Lidia. Po zakończeniu prac przydarzyły się kolejne nieprzyjemności. Ktoś oblał świeżo odnowioną elewację niebieską farbą, z pięciu tuj, które nasadzono przed domem, zostały już tylko cztery. Nocą ktoś podjeżdża pod dom i rzuca kamykami w okna. Ogólnie jest bardzo nieprzyjemnie. Wiem, że stereotypizacja to wygodna proteza, bo zamiast wysilać mózg, mamy pod ręką gotowe frazy. Południowcy są leniwi, Francuzi to pedały i tchórze, Rosjanie i bezdomni to alkoholicy, Daleki i Bliski Wschód to terroryści a Polacy to złodzieje, brudasy i zawistnicy. Nadawanie całej niehomogenicznej grupie pewnych określonych przymiotów jest zabiegiem ryzykownym i według mnie, pokazem arogancji, błędów poznawczych i myślenia kiepskiej jakości. Dlatego unikałbym komentowania sytuacji ze Szczytna w tonie „no tak, znowu Polaczki pokazały, że nie chodzi im o to, żeby im było lepiej, tylko sąsiadowi gorzej”. Tak naprawdę niczego konkretnego ani o pani Lidii, ani o ludziach, którzy po niej jadą, nie wiemy. Nie znamy układów i układzików, jakie tam były. Obraz bohaterki programu wyrobiliśmy sobie wyłącznie na podstawie tego, co powiedziała przed kamerą. Nie zamierzam bronić ludzi, którzy dzwonili do MOPS-u z żądaniami przerwania programu, ale potrafię wczuć się w ich rolę i zrozumieć, dlaczego robili to, co robili. Pomyślmy chwilę na chłodno. Część z nich uwierzyła, że to właśnie ośrodek pomocy wskazał producentom programu gospodarstwo pani Lidii, jako to, które wymaga pomocy. Co natychmiast zrodziło poczucie nawet nie tyle zazdrości czy zawiści, ile niesprawiedliwości. „Jak to, ja mam czwórkę dzieci, bezrobotnego męża po wypadku, dorabiam na czarno, żeby nie stracić świadczeń od państwa, a oni pomagają zdrowej, młodej kobiecie, która nie pracuje, tylko żyje z zasiłków”. Jesteśmy sobie w stanie coś takiego wyobrazić w nieco innym kontekście? Na przykład „Jakim cudem ten nieudacznik, który spieprzył w tym roku wszystkie swoje projekty dostał 1000 zł premii świątecznej a ja, z czterema udanymi tylko połowę tej kwoty. Na pewno włazi w dupę szefowi”. Katarzyna Dowbor w "słynnym" mieszkaniu w Szczytnie Foto: Facebook Takich sytuacji możemy wymyślić więcej, ot choćby kobieta w ciąży, która wbija się przed nas w kolejkę do lekarza, w której siedzimy od dwóch godzin. Przecież ciąża to nie choroba, może poczekać, ja czekam i wcale nie uważam, że ona ma gorszą sytuację ode mnie. Te brzydkie uczucia wyłażą z nas w momentach zmęczenia, niechęci, bezsiły, rozgoryczenia czy słabości i nie muszą wynikać z naszej wrodzonej, polskiej zawiści, w którą tak naprawdę nie do końca wierzę. Według mnie w Szczytnie zabrakło jakiejkolwiek informacji na temat warunków uczestniczenia w takim programie, umysłami ludzi zawładnęła dezinformacja. Ludzie uwierzyli, że jakaś agencja państwowa wskazała prywatnej stacji dom do remontu i szambo wybiło. Jakiekolwiek dementi nie miało sensu, bo jak pisał Terry Pratchett: kłamstwo obiegnie cały świat, zanim prawda zdąży włożyć buty. Na dodatek między sąsiadami, a panią Lidią musiała być zła krew, bo nie wierzę w erupcję zawiści bez powodu. Możemy na mieszkańców tego miasta wylać kubły pomyj, ale nalot dywanowy ma to do siebie, że rzadko kiedy jest precyzyjny i obrywają wszyscy. Tak jak w tym przypadku. A przypomnijmy, że gnój robiło kilkudziesięciu mieszkańców i tak naprawdę nie znamy prawdziwej genezy niechęci ludzi do pani Lidii. Ba, to może nawet nie być niechęć do niej tylko do głupich urzędników, którzy podjęli tak krzywdzącą decyzję, jak wybór tej, a nie innej rodziny. Dlatego wolę być ostrożny. Na poparcie tezy o tym, że postępki mieszkańców Szczytna wpisują się doskonale w polską szkołę zawiści, możemy oczywiście znaleźć liczne przykłady. A to, że ktoś kto odniósł sukces, ma czelność świecić swoim bogactwem ludziom w oczy z telewizora. Jak w ogóle Kasia Tusk może chwalić się słuchawkami za tysiąc złotych, skoro ja za półtora tysiąca utrzymuję siebie i dwójkę dzieci, no jak? Jednak jak się nad tym przez sekundę zastanowimy, to nie jest zawiść tylko wkurw z bezsilności i poczucia niesprawiedliwości. Ksiądz jeździ Volvo zamiast jakimś małym Oplem. Daliście pieniądze na tacę, ksiądz lubi wygodę, nie ma się o co rzucać. To też nie jest zawiść, bo my mu nie życzymy, żeby się owinął dokoła latarni po pijaku. My mu raczej zazdrościmy i wkurza nas, że za nasze pieniądze się tak wozi. Podobnie z politykami. Niech się wożą dobrymi samochodami. Taniej wychodzi niż wyciąganie pokawałkowanego posła z rozbitego w drzazgi samochodu z plastiku i ogłaszanie wyborów uzupełniających. A zazdrościmy im tak naprawdę nie rządowych limuzyn czy przelotów Casą, tylko władzy i możliwości robienia pieniędzy, jakie ona daje. Anna Lewandowska w miesiąc po porodzie chwali się płaskim brzuchem i wylewa się na nią fala... No właśnie, czego? Znowu jest to raczej zazdrość, niechęć, hejt. Ale żeby od razu zawiść? Frankowcy przez tyle lat byli do przodu w stosunku do kredytów złotówkowych i zaczęli płakać dopiero wtedy, gdy frank podrożał. Ani kroku w tył, nie ustępować, mi nikt nie pomógł, dlaczego zatem chcecie pomagać im. W tym przypadku faktycznie, z dziury wypełzła zawiść i rewanżyzm, ale też niechęć do każdego, komu powodzi się na tyle, że stać go na spłacanie kredytu mieszkaniowego. Dlatego byłbym ostrożny z szafowaniem polską zawiścią w sytuacji, w której dane zdarzenie świetnie tłumaczy zwykła ludzka głupota, niechęć do innych Mam wrażenie, że ten stereotyp wykreowaliśmy sobie sami. Kogo najgłośniej słychać i kto wzbudza najwięcej kontrowersji? No przecież nie ktoś, kto pisze wyważone, logiczne i sensowne komentarze, okraszone celną pointą i ładną polszczyzną. Nikogo nie interesuje opowieść o tym, że ktoś gdzieś tam pomaga jakiejś rozbitej rodzinie, to nudne. Dużo ciekawsze jest natomiast utrwalanie stereotypu o tym, że wszyscy Polacy to zawistne gnojki, bo gdzieś w Szczytnie jakiś idiota pomazał farbą ścianę odnowionego domu. Chociaż oczywiście mogę się mylić.
Nasz nowy dom – odcinek 267 – opis odcinka. W 267 odc. prowadząca Katarzyna Dowbor trafia do Uniszek Zawadzkich, gdzie zaopiekuje się domem Pani Zofii, wyjątkowej kobiety, matki pięciorga dzieci. Do niedawna w domu Zofia mieszkała wraz z mężem oraz najmłodszym synem, Kubą, który zmaga się dziecięcym porażeniem mózgowym.
Tak smutnej informacji dla fanów programu Nasz nowy dom jeszcze nie mieliśmy. Okazuje się, że po 8 latach od emisji pierwszego odcinka, stacja Polsat postanowiła zrzucić hit stacji z anteny. O powodach tej decyzji opowiedziała sama Katarzyna Dowbor oraz redakcja jednego z dzienników. Czy to ostateczny koniec show, które pomagało najuboższym Polakom? Na szczęście nie… Katarzyna Dowbor: „Uważam, że należy walczyć, dopóki mamy energię i coś do powiedzenia” Koniec programu Nasz nowy dom? Kulisy Jak podała stacja Polsat i Super Express zniknięcie programu Katarzyny Dowbor z telewizji będzie tylko chwilowe. Nasz nowy dom ma wrócić do Polsatu pod koniec roku. Do tego czasu w czwartkowe wieczory emitowany będzie inny program – Wolni od długów. Stacja miała nie móc zmieścić w ramówce dwóch produkcji, stąd zdecydowano się na taki obrót spraw. Nieoficjalnie mówi się jednak, że widzowie powinni odpocząć od złych emocji, jakie niesie za sobą Nasz nowy dom. Mowa o zazdrości, złości i poczucia niesprawiedliwości, które często okazywali sąsiedzi rodzin, którym pomagano. Katarzyna Dowbor wyznała, że zdarzały się po remontach zdarzały się przykre sytuacje – podpalanie mieszkań czy zrywanie elewacji…. „Są ludzie i ludziska, trudno. Choć oczywiście było mi przykro, a przede wszystkim żal tej kobiety, która nic złego nie zrobiła. Nikogo nie skrzywdziła. Ale co mogłam poradzić na tę sytuację? Po prostu niektórzy twierdzili, że to oni powinni mieć wyremontowany dom, a nie ta pani. Że to im się bardziej należało i w ten sposób odreagowali swoją”, mówiła o skandalu ze Szczytna Kasia Dowbor w rozmowie z serwisem Dodała też, że często jeszcze, gdy ekipa jest na planie, jej pracownicy otrzymują anonimowe donosy… „Często jeszcze nie zaczęliśmy remontu, a do redakcji już przychodzą maile, żeby nie robić komuś remontu... Każdy uważa, że ma gorzej i to on powinien otrzymać remont”, tłumaczyła w tym samym wywiadzie gwiazda Polsatu. Ostatnie odcinki Naszego nowego domu przez długą przerwą zostały wyemitowane 19 i 20 maja. Fot. Iza Grzybowska Fot. materiał prasowy POLSAT Anna Guzik w Polsacie – jaki program poprowadzi? Na miejsce show Kasi Dowbor stacja postanowiła zrealizować inny ważny społecznie projekt. Losy ludzkich historii przedstawionych w najnowszym programie Polsatu Wolni od długów opowie nam kolejna znana osoba - aktorka Anna Guzik. Nowa gwiazda słonecznej telewizji widzi między Naszym nowym domem a jej programem wiele podobieństw. „Te dwa programy łączy idea pomocy ludziom i mam wrażenie, że nasz program „Wolni od długów” jest naturalną konsekwencją programu Kasi. W naszej produkcji opowiadamy prawdziwe i momentami bardzo dramatyczne historie Polaków, którzy z różnych względów nie radzą sobie z finansami. Z nie swojej winy wpadli w spiralę długów. Są zrozpaczeni i nie widzą nadziei. Naszą rolą jest wyciągnięcie ich z kłopotów i pokazanie, jak mogą ustrzec się przed podobnymi problemami w przyszłości”, czytamy w informacji prasowej wypowiedź aktorki. Będziecie oglądać? Pierwszy odcinek już 27 maja o 20:05. CZYTAJ TEŻ: Nasz nowy dom: Pierwszy raz w historii programu Katarzyna Dowbor nie wyremontowała domu! Co się stało? Fot. materiał prasowy POLSAT @
„Wstyd na całą Polskę” - tak mieszkanka Szczytna skomentowała akcję wokół remontu domu trzyosobowej rodziny w programie „Nasz nowy dom”. Nie dość, że żaden sąsiad nie pomógł Metamorfoza domu pani Lidii ze Szczytna wzbudziła ogromne zainteresowanie wśród internautów i widzów "Naszego nowego domu". Czy po tak licznych reakcjach w życiu uczestniczki programu coś się zmieni?Źródło: East NewsOdcinek, który nagrywano w Szczytnie spotkał się z ogromnym odzewem. Katarzyna Dowbor podjęła się wyremontowania domu pani Lidii, która samotnie wychowuje dwie córki. Miejsce było w opłakanym stanie, ale ekipa remontowa poradziła sobie rewelacyjnie. Uczestniczka "Naszego nowego domu" wreszcie ma godne warunki, w których może żyć i wychowywać swoje mieszkańcy Szczytna nie pomogli Katarzynie Dowbor i jej ekipie w remoncie, co jest nieodłącznym elementem programu. Widzowie show nie pozostawili na nich suchej nitki. Po zakończeniu programu, osoby mieszkające w otoczeniu samotnej matki, postanowiły zniszczyć pracę wykonaną przez ekipę programu. Białą, odnowioną elewację oblali niebieską farbą. To jednak nie wszystko! Pani Lidia i jej córki są nękane. Mieszkańcy rzucają w ich okna kamyczkami i nie dają im spokojnie materialna uczestniczki jest dosyć trudna. Postanowiliśmy skontaktować się z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Szczytnie i zapytać o to, czy pracownicy wiedzieli o problemach kobiety, a także czy może ona liczyć na jakąkolwiek My nie wiedzieliśmy o tym, że taki program będzie nagrywany. To odbyło się poza nami - powiedziała w rozmowie z WP Gwiazdy Małgorzata Ochenkowska, zastępca dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Szczytnie. Według władz MOPS-u, pani Lidia nieustannie jest pod opieką Ta pani była i jest objęta u nas pomocą. Korzysta z różnych form pomocy oferowanych przez nasz ośrodek. To tyle, co mogę powiedzieć na ten temat. Myślicie, że po interwencji mediów postawa sąsiadów się zmieni?ZOBACZ TAKŻE: Dowbor o programie "Nasz nowy dom": kosztuje mnie dużo zdrowiaOceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
rasowa_sowa Re: wczorajszy odcinek "Nasz nowy dom" 23.03.15, 18:23 Z jednej strony racja, a z drugiej.. W Polsce nie da się żyć z socjalu na dobrym poziomie, nie ma jej czego zazdrościć.
Nasz Nowy Dom - czemu dom w szczytnie został zniszczony? Nasz Nowy Dom to cieszący się ogromną popularnością program telewizji Polsat. Pierwszy raz od kiedy jest emitowany miała miejsce tak drastyczna sytuacja. Nowy dom rodziny ze Szczytna został oblany farbą. Najprawdopodobniej zrobili to sąsiedzi mieszkańców. Pani Lidia wraz z dziećmi poważnie obawiają się dalszych ataków. To pierwsza tego typu sytuacja w programie. Zazwyczaj ekipa Katarzyny Dowbor spotyka się z dużą życzliwością. Mieszkańcy miejscowości w której przeprowadzane są remonty starają się pomóc i wspierają rodziny. Warto zaznaczyć, że do programu kwalifikują się osoby ubogie, mieszkające w bardzo złych warunkach. Powodów do zawiści nie powinno więc być. Przynajmniej teoretycznie. >>Nasz nowy dom odcinek 100 Wągrowiec ZDJĘCIA Nowy Dom rodziny ze Szczytna - Czemu został zniszczony? Niebieska farba na elewacji, kamienie uderzające o okna. To co spotkało Panią Lidię i jej dzieci wydaje się być nie do pomyślenia. Podczas wywiadu dla Tygodnika Szczytno kobieta powiedziała: -Nie sądziłam, że w ludziach może być aż tyle zawiści. Każdy miał prawo przecież zgłosić się do tego programu. Przykre jest również to, że oprócz słów dochodzi też do różnych niefajnych incydentów. Ktoś oblał nową elewację farbą, nocą ktoś podjeżdża pod nasze mieszkanie i rzuca kamykami, puka w okna. Proszę, uszanujcie naszą prywatność i spokój. Zachowanie sąsiadów jest niepojęte. Wiadomo jedynie, że już wcześniej relacje rodziny z innymi mieszkańcami ulicy nie były dobre. Czym innego jest jednak nie chcieć pomagać, a niszczyć to co zostało zrobione.
"Nasz Nowy Dom"/ Polsat. Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google. Data utworzenia: 8 maja 2020 13:38.

"Nasz nowy dom" to program uwielbiany przez Polaków. Od wielu lat widzowie śledzą pomoc okazywaną potrzebujących rodzinom przez ekipę Katarzyny Dowbor. Niestety, nie wszystkim podoba się dobro niesione przez program. O ostatniej awanturze na planie produkcji opowiedziała w wywiadzie prowadząca. To nie pierwsza taka sytuacja w trakcie nagrań. „Nasz nowy dom” znika z anteny „Nasz nowy dom” to jeden z najbardziej rozpoznawalnych programów w polskiej telewizji. Widzowie Polsatu od 8 lat śledzą przebudowy domów i mieszkań przeprowadzane przez ekipę Katarzyny Dowbor. Celem programu jest przede wszystkim pomoc osobom będącym w potrzebie. Największym zaskoczeniem dla widzów jest też reakcja rodzin na widok ich nowych czterech ścian. „Nasz nowy dom” zniknął z anteny kilka dni temu, ale nowe odcinki programu powrócą na jesień do Polsatu. Produkcja została na wakacyjną przerwę zastąpiona nowym programem, „Wolni od długów”, który poprowadzi Anna Guzik znana z „Na wspólnej”. Jego celem ma być pomoc osobom, które wpadły w problemy finansowe. Pierwszy odcinek produkcji zostanie pokazany już jutro, 27 maja 2021 roku o 20:00 w Polsacie! Kontrowersje po przeprowadzonych remontach „Nasz nowy dom” to program, który uwielbiają widzowie, ale nie wszystkim podoba się pomoc udzielana rodzinom przez Katarzynę Dowbor. Bardzo często sąsiedzi są zawistni wobec rodziny, do której ekipa programu przyjechała zrobić remont. Niestety, niektórzy nie potrafią pogodzić się z ideą produkcji, w których pomoc otrzymują najbardziej potrzebujące osoby. Katarzyna Dowbor wielokrotnie mówiła, że zgłoszenia rodzin do „Naszego nowego domu” są szczegółowo weryfikowane przez producentów. W trakcie emisji programu dochodziło do wielu przykrych sytuacji. Jeden z sąsiadów rodziny z Antonina podpalił wyremontowany dla niej przez Katarzynę Dowbor dom. Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał zarzuty. Z kolei w Szczytnie mieszkańcy obrzucali nowe mieszkanie kamieniami. Ich zdaniem rodzina z ich miasta nie zasłużyła na remont od ekipy programu. Skandal na planie programu „Nasz nowy dom”. Katarzyna Dowbor wyjaśnia sytuację Choć większość z nieprzyjemnych sytuacji ma miejsce po zakończeniu nagrań do programu, to zdarzają się one także podczas nagrywania odcinka. Katarzyna Dowbor zdecydowała się opowiedzieć o jednej ze skandalicznych sytuacji Pomponikowi. Ostatnio na planie programu wybuchła awantura, w której zawistna sąsiadka uczestników programu zdecydowała się rozmówić z Katarzyną Dowbor. Pani wybiegła z mieszkania i mówi do mnie: „Pani Kasiu, co pani robi?”. Ja odpowiadam, że remontujemy dom, a ona: „Ale komu, tej…”. Popatrzyłam na nią i mówię do niej, że tak nie można. „Jest pani wierząca?” – zapytałam. To odparła, że tak. Powiedziałam jej: „I tam pan Bóg wszystkiego słucha i nie będzie pani wybaczone”. I ta pani spojrzała na mnie, weszła do mieszkania i zatrzasnęła drzwi. – opowiedziała prezenterka Pomponikowi. Katarzyna Dowbor powiedziała też, że producenci programu wiecznie otrzymują od zawistnych sąsiadów donosy, że to oni mają gorzej i to na remont ich domu powinna zdecydować się prezenterka. Gwiazda Polsatu nie ukrywa jednak, że przeważająca część sąsiadów oferuje ekipie remontowej swoje wsparcie. Czasami przynosili donosy papierowe na jakąś rodzinę, ale to nie jest fajne, bo w ten sposób osoby, które piszą te donosy, niczego sobie nie załatwią. A walczenie o to, żeby ktoś nie miał lepiej ode mnie, jest bardzo słabe. Zdarzają się takie sytuacje, ale na te 240 domów bardzo rzadko. – zdradziła Katarzyna Dowbor w wywiadzie dla Pomponika. Nowe odcinki programu „Nasz nowy dom” będzie można oglądać w jesiennej ramówce Polsatu. Program ma teraz wakacyjną przerwę na antenie, ale już ruszyły zdjęcia na planie do kolejnego sezonu produkcji. Czytaj też: "Nasz nowy dom" to program, który skradł serca polskich widzów. Podczas niego Katarzyna Dowbor razem z ekipą pomaga najbardziej potrzebującym rodzinom. W rozmowie z jednym z portali, architekt zespołu zdradził kulisy telewizyjnego show....Tragedia u jednej z rodzin, biorących udział w programie "Nasz nowy dom". W Antoninie podpalono dom, który w 2017 roku przeszedł niebywałą metamorfozę dzięki ekipie Katarzyny Dowbor. Samotnej matce z dwójką dzieci została pozbawiona dachu...

. 337 117 57 87 345 31 167 442

nasz nowy dom odcinek szczytno